Jeden z najbardziej tragicznych obrazków jaki można zauważyć w dzisiejszym kościele, a który ukazuje jego fatalny stan duchowy, to zjawisko przypisywania dziecinnym zabawom, a nawet skrajnie absurdalnym zajęciom, duchowych wartości. Rzeczą bardzo znamienną jest w tym to, że często angażują się w to osoby dorosłe, które traktują to tak poważnie, jakby od tego zależało zbawienie całego świata. W większości, są to zabawy które ja znam z przedszkola i zajęć terapeutycznych dla dzieci autystycznych lub osób niepełnosprawnych. Do takich działań zaliczam powszechne już dzisiaj prorocze uwielbienia i trzepanie flagami ''dla Pana'', tańce ''dla Pana'', labirynty, teatrzyki i dramy ''dla Pana'', pajacowanie ''dla Pana'' lub toczenie kółka za pomocą patyka ''dla Pana''. Może się to wydawać nieprawdopodobne, ale w wielu zborach, takie dziecinne ''eventy'' urosły do rangi przedsięwzięć duchowych najwyższego szczebla i mają tam miejsce na każdym nabożeństwie. Osobiście uważam, że jeżeli takie podejście, do tego typu zabaw, mają dziesięcioletnie dzieci, to nie ma w tym żadnej kolizji, jednak gdy słyszę jak z pełnym przekonaniem mówią o nich dorośli ludzie, albo jak sami się w to angażują, przypisując im duchowe wartości, to nasuwa mi się tylko jedna myśl:
Biorąc pod uwagę poziom i charakter tych działań, odnoszę wrażenie, że zadowalać mogą one jedynie samych wykonawców, poprzez chwilowe zapełnienie duchowej pustki w wyniku podkręcania emocji. Wszyscy zwolennicy takich abstrakcji, powołują się zazwyczaj na tańczącego Dawida i orkiestrę w świątyni Jerozolimskiej oraz kilka innych, wyrwanych z kontekstu, wersetów Starego Testamentu. Jednak takie osoby zawsze pomijają fakt, że Nowe Przymierze nie polega na naśladowaniu Dawida, tylko Jezusa. Uczniowie Jezusa, nie mają postępować jak Dawid, ale tak jak Jezus, który zawsze piętnował maskaradę i cielesność. Jezus kazał zniszczyć świątynię ludzką ręką zbudowaną, aby w jej miejsce ustanowić Nowe Przymierze, w którym rzeczy zewnętrzne są prawie zupełnie nieistotne, a wszelka cielesność i wszelkie ludzkie pomysły, są zawsze zamysłami wrogimi Duchowi Świętemu.
Osoby powołujące się na taniec Dawida i na orkiestrę w świątyni Jerozolimskiej, nie zauważają jednak faktu, że Dawid nie tańczył - bo akurat grał zespół uwielbieniowy, ale tańczył przed Panem z radości, że skrzynia Pańska wraca do Izraela. Natomiast orkiestra grała w świątyni Salomona, wiele lat po śmierci Dawida. W przeciwieństwie do dzisiejszych duchownych, tak samo Dawid jak i Salomon nigdy nie pozwolili, aby jacyś nieudolni muzykanci, grali w świątyni muzykę rozrywkową, która wtedy również istniała, a z tańca nigdy nie robili obrzędu ani liturgii świątynnej, ponieważ dobrze wiedzieli, że sposoby oddawania czci Bogu, ustala wyłącznie Bóg. Dlatego, w świątyni były grane wyłącznie dostojne hymny, przez najsprawniejszych muzycznie i duchowo widzących lewitów.
Dzisiaj widzimy zjawisko dokładnie odwrotne. Ledwo co umiejące grać, nieodrodzone dzieciaki, często z dredami i kolczykami, nie znające zazwyczaj ani Boga, ani Jego Słowa, chcą być lewitami. Jednak w rzeczywistości stają się jedynie tanimi celebrytami zborowymi, mającymi bardzo szkodliwy wpływ na resztę młodzieży. Bóg nigdy, nikogo nie powołał na kościelnego gwiazdora. Do takiej ''służby'' zawsze powołuje jedynie ludzka próżność, cielesność i chęć bycia podziwianym.
Tego typu obrazki widziałem
już w bardzo wielu zborach. Spotkałem też wielu
infantylnych pastorów i starszych, którzy powinni siedzieć w szkółkach niedzielnych, zamiast pajacować za
kazalnicą i robić z siebie żenujące widowiska. Zadbajmy
więc o to, aby nie być postrzeganymi przez obcych jako ludzie naiwni, infantylni lub niezrównoważeni. Pamiętajmy, że takie obrazki to najczęstszy powód
zgorszenia dla udręczonych ludzi szukających Chrystusa, którzy nie
mając najmniejszej ochoty na rozrywkę, znajdują zborach tylko mówców motywacyjnych, performance, pajaców i udawanie żydów. Pan Jezus nigdy niczego takiego nie uczył, ani nawet nie sugerował. Dlatego starajmy się być, jako chrześcijanie, ludźmi poważnymi i wiarygodnymi
w oczach tego świata, gdyż ten świat, cały czas, bacznie nas obserwuje.
Jak uwielbił Boga Szczepan, Paweł i apostołowie? Jak uwielbili Boga pierwsi chrześcijanie na arenach? Jak uwielbili Boga Waldensi, Husyci, Hugenoci i inni męczennicy na przełomie 2000 lat, prześladowani przez inkwizycję i pogan? Jak uwielbiają Boga dzisiaj chrześcijanie w Iraku i Syrii? Jeżeli się mylę, to proszę mi wskazać, którzy z nich grali prorocze uwielbienia i wchodzili w trans dla Pana? Którzy z nich machali flagami na znak zwycięstwa? Którzy z nich tańczyli ''dla Pana'', zapuszczali dredy jak Samson, robili dramy, teatrzyki i mapy duchowe, albo byli pajacami dla Pana?
Odpowiedź na to pytanie jest tylko jedna i brzmi: Nikt z nich, nigdy i w żaden sposób, nie robił z siebie klauna i nie zadowalał swojej próżności. To byli prawdziwi chrześcijanie, i robili to co robią prawdziwi chrześcijanie. Oni wszyscy robili tylko to, co nakazywało im Słowo Boże, czyli sam Jezus. Żyli skromnym życiem i uświęcali się, głosili nowo narodzenie poprzedzone upamiętaniem, branie własnego krzyża i zapieranie się samego siebie. Za to też, prawie zawsze płacili swoim życiem.
Ci ludzie słyszeli głos Ducha Świętego i wykonywali jego polecenia, ponieważ na ich spotkaniach nie dudniło 90 decybeli, ani nie grano na emocjach. Nikt z nich też nie fantazjował o mocy swoich marzeń, sukcesie, dobrobycie, ekumenii, silnym przywództwie ani globalnych przebudzeniach. Na przełomie XX wieków kościoła, przebudzenia były tylko tam, gdzie ludzie wracali do Bożego Słowa - najczęściej przypłacając to życiem - nigdy zaś tam, gdzie odchodzono od Bożego Słowa. Co prawda, jest taka możliwość, że kogoś to wszystko wielbi, ale kogo? ..... ja wiem, że tym kimś na pewno nie jest Jezus Chrystus, ale że jest to, inspirowany przez moce ciemności, kult własnego JA.
W Biblii, tak samo jak i w telewizji, możemy zobaczyć, że dokładnie tymi samymi, cielesnymi metodami - trans, tańce, maskarada i cielesne widowiska religijne - oddawana jest chwała wszystkim bożkom tego świata. Zobacz jak to robią wszystkie religie wschodu, pogaństwo Europy, Indonezji, Japonii, Chin, Afryki i Indianie w obu amerykach. Dokładnie to samo, widzimy też w poniższym fragmencie, mówiącym o prorokach Baala i Aszery, których Pan nakazał zniszczyć ręką Eliasza. Widzimy tutaj głośną muzykę, desperacki transowy taniec i wiele hałaśliwych modlitw, mających na celu wymuszenie czegoś od demona udającego Boga, co było poza zakresem jego możliwości. Mówiąc skrótowo, była to wielogodzinna maskarada religijna i bezskuteczny charyzmatyczny chaos.
Czytamy tutaj, że tak jak dzisiejsi charyzmatycy, robili oni wiele rzeczy i wykonywali taniec kultowy wokół ołtarza, który sobie na tę okazję wznieśli. Natomiast Eliasz był człowiekiem duchowym - czyli posłusznym Bogu. On nie wznosił efektownych ołtarzy, ani nie tworzył rzeczy zadowalających jego cielesność. On zawsze działał wyłącznie według Bożej instrukcji, traktując to jako wypełnienie Bożego polecenia. Zauważ, że Eliasz nie zbudował żadnego nowego ołtarza, ani nie wymyślał nowych metod uwielbiania, ale najpierw zwołał ludzi aby odbudować zapomniany ołtarz Pana, który kapłani Baala uznawali za bezwartościowy, a następnie w uniżeniu i w pokorze zwrócił się do Boga.
Czy zastanawiałeś się kto i dlaczego zburzył ten ołtarz? On był zburzony przez nową reformację tamtych czasów. Nowi kapłani, namaszczeni przez Izabel - bezbożnego polityka, typ antychrysta - orzekli, że od teraz, lud nie będzie już składał ofiar na tym ołtarzu w tak nudny sposób jak dotychczas - w uniżeniu i pokucie, ze złamanym sercem - ale nowymi metodami, jakich nie znali dotychczas ani oni, ani ich ojcowie. Jednak to, co wprowadzili kapłani Izabel, nie było niczym nowym. To były stare kulty pogańskie, ubrane w szatkę hebrajskiej pobożności. Był to religijny cyrk, obejmujący jak czytamy: transową muzykę, samookaleczenia, taniec rytualny i głośne, chaotyczne modlitwy obliczone na ilość. Dokładnie to samo mamy dzisiaj w zborach. Wielogodzinne, a nawet wielodniowe głośne koncerty, tańce i ''modlitwy'' o globalny pokój, przebudzenie i dobrobyt, powiązane z równoległym odrzucaniem podstawowych nauk i zasad biblijnych.
Jahwe, odpowiada ogniem z nieba. O Jezusie również powiedziano, że będzie On chrzcił ludzi ogniem doświadczeń, aby wypalić w swoim Kościele wszelką nieczystość i nieprawość. Jezus używa do tego różnych metod, nawet chorób. Niechaj jednak zdrowi nie myślą, że są lepsi, bo Bóg doświadcza tylko swoje dzieci. Napisano też, że ci których nic trudnego nie spotyka, nie są jego dziećmi ale dziećmi z nieprawego łoża.
Odpowiedź na to pytanie, dają nam powyższe wersety. Wynika z nich bardzo jasno, że duchowość jest odwrotnością cielesności. Napisano w nich również to, że cieleśni chrześcijanie starają się robić ''dla Pana'' coś, co zadowala ich Ja, szukając w tym jedynie własnej chwały i samozadowolenia. Osoby duchowe nie robią już tego co chcą, ale pełnią wolę Ojca, zgodnie z tym, co napisano.
W kolejnym wersecie czytamy, że osoby zmysłowe (cielesne > ślepe duchowo) nie potrafią przyjąć żadnych wartości duchowych, ponieważ kolidują one z ich pragnieniami i cielesnym myśleniem. Zauważ, że podkreślono tutaj też pychę tych ludzi, uważających branie własnego krzyża i umieranie własnego Ja, za głupotę. W praktyce, następstwem tego są ciągłe zgrzyty z takimi osobami i nagminny brak porozumienia. Ślepota duchowa nie pozwala zrozumieć spraw duchowych, a nie ukrzyżowana cielesność nie pozwala ustąpić. Ustępstwo nie jest dla takich ludzi objawem mądrości lecz słabością, a ponieważ tacy ludzie zawsze czują się mądrzejsi, dlatego zawsze chcą być górą.
Zapewne każdy z nas wielokrotnie spotkał osoby, które bez względu na to, co mówi Boże Słowo, chcą mieć zawsze rację. One będą cię tak długo nękać, aż przyznasz im rację, albo spełnisz ich oczekiwania. Jeżeli nie, to przy każdej okazji, będą natarczywie wracać do tego wątku, a gdy braknie im argumentów, to się na ciebie obrażą lub zaczną cię dyskredytować. To właśnie o takiej cielesnej zazdrości i takich kłótniach pisze Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian 3:3.
Znam też wiele wykształconych dam, w życiu których wręcz manifestuje się ich cielesność i chęć dominacji, i które uważają się za wybiiiitnie mądre i bardzo duchowe persony. Takim paniom wydaje się, że rozumieją znacznie więcej od innych, w szczególności od swoich mężów, i zazwyczaj nie potrafią ogarnąć własnych domów, ale za to chętnie stają za kazalnicami aby uczyć innych, jak mają myśleć, jak żyć i w co wierzyć. Jeżeli biblia mówi zabraniam kobiecie nauczać, to znaczy, że zebronił tego Pan Jezus i żadna duchowa kobieta która chce się podobać Bogu, nie będzie tego robić, ale zajmie się tym do czego została naturalnie powołana przez Boga, czyli modlitwą, domem, wychowywaniem dzieci i organizowaniem zaplecza dla ewentualnej służby męża. Wtedy będzie dzielną, duchową kobietą z Przypowieści Salomona 31:10. A jeżeli koniecznie chcą nauczać, to niech: (Tyt 2:4)
Wszyscy widzą w tym wersecie jedynie niedojrzałość Piotra, ale Jezus ucisza tutaj szatana - inspiratora wszelkiego pozytywnego myślenia oraz cielesnych wyobrażeń człowieka na temat Bożych dróg. Czy zastanawiałeś się kiedyś, ile razy ty usłyszałbyś te słowa będąc na miejscu Piotra?
Człowiek Duchowy wielbi Pana w Duchu i Prawdzie - czyli jest posłuszny Panu, zgodnie z tym co napisano. To człowiek którego prowadzi Duch Święty, ponieważ żyje i postępuje zgodnie ze Słowem Bożym. On nie ma problemów z posłuszeństwem Słowu Bożemu, ponieważ jest umarły dla samego siebie i dla świata - jego stara, zbunowana natura już umarła.
Wbrew powszechnej opinii, Bóg nie powołuje do służby wszystkich, ale tylko ludzi złamanych i dojrzałych duchowo. Takich, których Ja zostało ukrzyżowane wraz z Chrystusem, w których jest więcej Jezusa niż ich samych (Gal 2:20). Bo tylko tacy ludzie, będą pragnąć Bożej sprawiedliwości i dobra innych, nie szukając w tym własnej chwały ani samozadowolenia. Bóg nie powołuje do służby cielesnych ''przedszkolaków'', których trzeba karmić ''mlekiem'' i zadowalać ich Ja, aby się dobrze czuli i nie marudzili, że w kościele jest nuda, bo nie ma tego co oferuje świat.
Bóg nie powołuje też żadnych ambitnych aktywistów ani managerów, chcących za wszelka cenę ''coś'' robić i wykazywać się. Bóg, nie powołuje żadnych ludzi chcących działać według własnych wyobrażeń i szukających uznania innych. On wie, że tacy ludzie zawsze będą szukać własnej chwały i zadowalać przełożonych, a nie Chrystusa. Tacy ludzie nie oddają chwały Bogu, i nie mówią ''Bóg uczynił'', ale zawsze mówią, zrobiliśmy, zorganizowaliśmy. Takie osoby zawsze szukają sponsorów i wpływowych współpracowników, aby później przechwalać się w zborach własnymi dokonaniami, rozmachem, znajomościami i pozornymi wynikami swojej pracy. Takich pastorów, prezesów i liderów, traktujących kościół jak własny biznes, korporację lub dom kultury, jest dzisiaj 90%. To prawdopodobnie oni usłyszą pewnego dnia słowa:
Na temat takich ludzi, mówi Pan Jezus w Ewangelii Mateusza 7:21-25.
Niechaj za puentę tego rozważania posłuży, wymowna grafika pana Artura Szygulskiego, którą autor bardzo trafnie skomentował słowami pod którymi również i ja mogę się podpisać:
Tak więc pozwólmy, aby Chrystus łamał nasze Ja i prowadził nas do duchowych miejsc mających prawdziwą wartość, które są poza naszą próżną cielesnością i bezwartościowymi emocjami.
W tym temacie polecamy również:
wyświetl autora ⇒ | ||
wyświetl temat ⇒ |
wg DATY | KLIKAJĄC NA TEN NAPIS WYŚWIETLISZ TYTUŁY wg ALFABETU | wg AUTORA |
---|