Od kilku dekad, korporacyjny świat oferuje wiele różnych szkoleń i seminariów, kształcących potencjalnych liderów średniego szczebla i przywódców, szumnie nazywając to rozwojem osobistym. Na większości tego rodzaju kursów adepci są uczeni okultystycznych metod osiągania własnych celów, tj: techniki motywacyjne, wizualizacja i NLP, aby wciągać do współpracy osoby dysponujące użytecznym potencjałem i wykorzystywać je do realizowania celów, które wyznaczy im korporacja.
Systemy korporacyjne mają strukturę piramidy podzielonej na hierarchie, w której każdy przełożony wyznacza cele swoim podwładnym, oraz kontroluje ich pracę, będąc w ten sam sposób kontrolo-wanym przez swoich mocodawców. W korporacji, każde działanie jest obliczone na zysk i jak najszybsze osiągnięcie wyznaczonych celów, i wszystko odbywa się według odgórnie narzucanych procedur, dlatego w korporacji nie wolno się kierować dobrymi intencjami, etyką ani sumieniem. W korporacji awansują wyłącznie osobniki całkowicie lojalne wobec systemu, a liderami średniego i niskiego szczebla zostają osoby najbardziej ambitne i pozbawione etyki, które bezkrytycznie wykonają każde polecenie. Tacy są wysyłani na wewnętrzne szkolenia, na których są uczeni procedur i szkoleni z psychologii zarządzania (manipulowania ludźmi), po czym przechodzą inicjacje lojalnościowe, ponieważ każda korporacja wymaga od swoich pracowników [lub liderów, w przypadku korporacji religijnej] (1) całkowitej lojalności i (2) pełnego oddania swoim celom. Każdy lider musi traktować korporację jak rodzinę, a swoją pracę (lub służbę) jak religię, a wszystkich z zewnątrz ma traktować jak konkurencję.
Pomimo, iż Kościół Jezusa Chrystusa nie ma struktury piramidy i od 2000 lat ma tylko jednego Pana i Przewodnika, a Nowy Testament mówi, że Jezus nienawidzi uczynków nikolaitów (gr. niko - laos / panujący na ludem), to mimo to, wszystkie denominacje ewangelikalne posiadają dzisiaj szkoły liderów i pastorów, które uczą nie biblijnych metod, opartych na socjologii i psychologii zarządzania.
Materiały reklamujące takie szkolenia silnie oddziałują na wyobraźnię młodych ludzi, ponieważ jest tam stosowana okultystyczna retoryka, stosowana przez Billa Hybelsa i Ricka Warrena, według której wiedza jest źródłem duchowego wzrostu. Niedojrzali chrześcijanie wpadają przez to w wiele różnych pokus, które wiodą ich na manowce z powodu zawyżenia samooceny i wzrostu ich ego. Liderzy korporacji religijnych podporgowo infekują ich przekonaniem, że dzięki tym szkoleniom będą znanymi kaznodziejami lub pastorami wielkich zborów. Ale nigdy nie słyszałem, aby kiedykolwiek wnikali, czy potencjalny adept narodził się na nowo? Czy rozumie Ewangelię i czy wie, na czym polega droga Pańska, branie własnego krzyża i posłuszeństwo Słowom Boga. Albo czy dany adept przeszedł próby wiary i czy jest osobą skruszoną?
Poznałem już wielu ludzi, którzy ukończyli szkoły pastorów i kursy liderów. I oni wszyscy mówili mi samo; że to nie miało nic wspólnego ze służeniem Bogu, gdyż byli tam uczeni ślepej lojalność wobec swojej denominacji i uczeni realizowania odgórnie wytyczonych celów, t.j np: zakładanie nowych zborów, poprzez wyciąganie ludzi z innych zborów, oraz polegania na własnej kreatywności, demagogi i psychologii zarządzania.
W materiałach reklamujących kursy dla potencjalnych liderów można przeczytać:
Analizując te stwierdzenia szybko można zauważyć, że żadne z nich nie odnosi się do Słowa Bożego, ani nie mówi o wąskiej drodze, ani o Bożym prowadzeniu. Wszystkie są typową korpo-nowomową, pisaną Ex cathedra (sytuacja w której papież wypowiada się jako osoba nieomylna, w sposób bezapelacyjny i nie podlegający dyskusji). Te wszystkie stwierdzenia zawierają tą samą podprogową ofertę, którą diabeł kusił Jezusa. Takie pokusy wyzwalają w ludziach wiarę w siebie, rządzę władzy i pragnienie szukania własnej chwały. Wykluczają też szukanie woli Boga i pomijają biblijne uwarunkowania oraz Boże powołania, które wynikają z otrzymanych darów Ducha Świętego, zastępując je ludzkimi ambicjami, edukacją, cielesną kreatywnością i psychologią zarządzania, co tylko wyolbrzymia ludzką samoocenę i utwierdza człowieka w przekonaniu, że jest jak Bóg.
Czy zastanawiałeś się kiedyś, co się kryje za enigmatycznymi sloganami: nowe wzorce, nowe wizje, innowacje, eksperymenty i zmiany - w odpowiedzi na realne potrzeby kościoła? Jakie nowe wzorce, jakie wizje, eksperymenty i zmiany mają na myśli ci ludzie? Czy na pewno chodzi tutaj o zbliżanie ludzi do Boga, aby stawali się podobni do Chrystusa, czy raczej o przeobrażenie ewangelicznych zborów w świecką korporację religijną, kontrolowaną przez etatowych najemników realizujących cele panów tego świata? Czy wiesz, że w polsce ten cel realizuje Alians Ewangeliczny w RP, którego członkami są przełożeni większości denominacji ewangelikalnych?
Wielu chrześcijan naiwnie wierzy, że ich denominacje nie są ekumeniczne, bo nie należą do Polskiej Rady Ekumenicznej. Ale to nie jest prawdą. Żaden etatowy pastor nie będzie sobie strzelał w kolano, ujawniając swoim nieekumenicznym dziesięcinodawcom, że ich biskup lub prezbiter oficjalnie zrzeszony w Aliansie Ewangelicznym RP, jest też pracownikiem Polskiego Forum Chrześcijańskiego, gdzie nieoficjalnie współpracuje z Konferencją Episkopatu Polski (zrzeszającą biskupów katolickich) i Polską Radą Ekumeniczną (zrzeszającą biskupów pozostałych wyznań tradycyjnych), i że jego przełożonym w Polskim Forum Chrześcijańskim jest wysokiej rangi ksiądz katolicki.
Z kolei Polskie Forum Chrześcijańskie jest agendą Globalnego Forum Chrześcijańskiego, które podlega pod Światową Radę Kościołów, która realizuje ideologiczne cele ONZ, oparte na naukach demonów przekazywanych przez spirytystkę Alice Bailey.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w tekście pt: Ideologia New Age.
Dlatego każdy chrześcijanin powinien sobie odpowiedzieć na pytanie: Komu zależy na tym, aby wiedza i psychologia stały się odpowiedzią na realne potrzeby Kościoła, bo w świetle Słów Boga jest to ta sama oferta, którą szatan kusił Jezusa, gdy mówił: „Dam ci wszystko co chcesz, jeśli upadniesz i złożysz mi pokłon. Ale Jezus wtedy odrzekł: Idź precz satanas (przeciwnie myślący)! Bo napisano: Tylko Panu, swojemu Bogu będziesz służyć i tylko Jemu będziesz oddawać pokłon” (Mt 4:9-10).
Słowo Boże mówi bardzo wyraźnie, że jedyną realną potrzebą Kościoła jest żywa wiara w to, co powiedział Bóg w swoim Słowie, przejawiająca się w posłuszeństwie, trwaniu w prawdzie, pokucie, umartwianiu własnej cielesności i zabieganiu o dar prorokowania. Społeczność, której Panem i przewodnikiem jest Jezus Chrystus nie posługuje się świeckimi metodami. Tego zawsze domagają się bezbożni odstępcy, którzy już w czasach Starego Przymierza mówili do Samuela:
Nieco dalej można zobaczyć, jak na to reaguje mąż Boży Samuel.
Dalej napisano:
Ten fragment pokazuje, że grzechem jest już sam zamiar tworzenia świeckich struktur w Kościele. Jezus nigdy nie mówił o szkoleniu przywódców ani liderów mających dominować wśród Jego ludu, bo On nienawidzi uczynków nikolaitów (Obj 2:6). Jednak, tak jak kiedyś myśleli faryzeusze, a później nikolaici, tak samo dzisiaj myślą religijni ludzie, którzy nigdy nie poznali Chrystusa, dlatego nie rozumieją podstawowej prawdy biblijnej, że jedynym Przywódcą i Panem Kościoła jest Jezus Chrystus, który poprzez Ducha Świętego kieruje odrodzonymi ludźmi i wkłada w ich usta swoje słowa. Nie odrodzone osoby nie rozumieją nawet tego, że Jezus ma plan dla każdej odrodzonej osoby, ani tego, że On wie najlepiej, czego potrzebuje Jego ciało i że Jezus potrafi sam wszystko zapewnić każdej odrodzonej osobie, dlatego powiedział: Nie troszczcie się o dzień jutrzejszy, ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane (Mt 6:31-34). Dotyczy to w takim samym stopniu rzeczy materialnych, jak i Bożych powołań.
Celem każdej korporacji jest ekspansja i zysk. A tam gdzie jest zysk, tam są też wysokie honoraria. W korporacjach religijnych przedmiotem handlu jest życie wieczne, a zyskiem lojalny profan, który oddając posłusznie dziesięcinę staje się kolejną cegłą babilońskiej piramidy. Natomiast handlarzami Bożego Słowa są najemnicy (2Kor 2:17), którym korporacja płaci za realizowanie niejawnych celów, oraz daje wiele możliwości dorabiania na boku, o których zwykli wierni nie mają zielonego pojęcia.
Uchwała biskupa pewnej denominacji zielonoświątkowej w RP z 2009 roku, zobowiązuje zbory do wypłacania swoim funkcjonariuszom comiesięcznych honorariów, których stawką wyjściową jest średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw, które w styczniu 2023 wynosiło 6965 złotych.
Zgodnie z tą uchwałą, pastor zboru liczącego mniej niż 50 członków, powinien w każdym miesiącu otrzymać netto 120% tej kwoty - czyli 8358 zł. Pastor zboru liczącego ponad 50 członków powienien otrzymać 130% tej kwoty - czyli 9054 zł. Pastor zboru liczącego ponad 100 członków powinien otrzymywać 140% tej kwoty, czyli 9751 zł, a pastor zboru liczącego ponad 200 członków, 150% tej kwoty - czyli 10447 zł. Dodatkowo zbory muszą płacić im podatki i składki ZUS, i co kwartał rewaloryzować to wynagrodzenie. Jeśli doliczyć do tego indywidualne darowizny na cele kultu religijnego i tzw "zwroty kosztów" za gościnne występy (min. 500 zł. za występ), to okazuje się, że operatywny pastor potrafi wydrenować swój zbór nawet na kilkanaście tysięcy miesięcznie.
Stare przysłowie żydowskie mówi, że jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o mamonę. Dlatego najemnik pobierający wynagrodzenie za swoje usługi, nie powinnien nazywać swojej pracy służbą. W mojej ocenie, to właśnie korporacyjny system zarządzania jest przyczyną powszechnego wśród pastorów kumoterstwa i sukcesji rodzinnej, głoszenia taniej łaski i teologii sukcesu, wymuszania dziesięcin, chrzczenia osób nieopamiętanych, oraz odchodzenia od Słów Boga w stronę filozofii korporacyjnych i nauk Ruchu Wiary w tej denominacji - w której od kilku lat ubywa członków, ale nieustannie przybywa zborów i etatowych duchownych.
Bóg mówi bardzo wyraźnie, że żaden starszy (jako włodarz Bożego mienia) nie może się nastawiać nieczysty zysk (Tyt 1:7 i 1Tm 3:2-3). Bóg nazywa nieprawością każde działanie niezgodne ze Słowem Bożym i może to dotyczyć każdej sfery ludzkiego życia. A najbardziej skłonni do czynienia nieprawości są ci, którzy dali się skorumpować mamoną i ludzką chwałą. To właśnie do takich ludzi nawiązywał Jezus, gdy tłumaczył swoim uczniom, dlaczego wielu będzie chciało wejść do Królestwa Bożego, ale nie będą mogli.
W Ewangelii, Jezus ostrzega takie osoby przed skutkami takiego postępowania.:
Sługa to lokaj lub niewolnik, który dba o czyjąś własność i bez szemrania wykonuje polecenia swego Pana. A przywódca, to przeciwieństwo sługi. To wódz lub prezes, który wydaje polecenia sługom, bo ma własny plan i własną strategię, jak osiągnąć dany cel. Przywódcę odróżnia od sługi przede wszystkim samoocena i stosunek do innych. W Nowym Testamencie słowo przywódca nigdy nie odnosi się do dzieci Bożych, a słowo lider (przewodnik) pada tylko raz w Ewangelii Mateusza 23:10, gdzie Jezus przestrzega, aby nikt w swojej zuchwałości nie ważył się zajmować Jego miejsca.
Cały Nowy Testament mówi wyłącznie o uczniach i niewolnikach Jezusa Chrystusa. Dlatego pastorów nigdy nie należy utożsamiać z biblijnymi pasterzami, z biblijnymi starszymi, z biblijnymi prezbiterami, ani prorokami, bo pastor to tytuł nadawany przez ziemskie korporacje religijne, a biblijny prezbiter, pasterz, nauczyciel lub prorok, to Boże powołania wynikające z otrzymania danego daru Ducha Świętego, tożsamego z danym powołaniem (daru mądrości, nauczania, prorokowania). Nowy Testament ani raz nie mówi o szkoleniu przywódców, lecz pokazuje po czym rozpoznawać osoby dojrzałe duchowo. Biblia przestrzega też, aby przy wyborze starszych zawsze się kierować biblijnymi kryteriami. W Nowym Testamencie (BW), słowo przywódca występuje tylko raz w Dziejach Apostolskich 25-25, gdy do Jerozolimy przybył cesarski namiestnik Feliks Festus, który bezpodstawnie przetrzymywał Pawła w lochach Cezarei. Czytamy tam, że wtedy przywódcy religijni wraz z kapłanami zawiązali spisek przeciwko Pawłowi i nalegali na Festusa, aby kazał go przewieźć z Cezarei do Jerozolimy pod pozorem przesłuchania, aby w drodze mogli go zabić.
Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego przywódcy religijni nienawidzili Pawła bardziej niż innych apostołów? Bo zamysł ciała jest wrogi zamysłowi Ducha, a Ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą (Rz 8:6-8 i Gal 5:17). Oni najbardziej nienawidzili go za to, że wcześniej był jednym z nich, czyli absolwentem szkoły Gamaliela, która kształciła elity przywódców religijnych. Paweł znał ich sposób myślenia, ich bezbożne zapędy i ich bezbożne metody działania. Wiedział też, że kolaborują z Rzymem, dlatego w obliczu poznania świętości Chrystusa, uznał ich świat za gnój (Flp 3:8). Natomiast oni wiedzieli tylko tyle, że Paweł nie jest już jednym z nich, bo stał się uczniem Chrystusa i zbyt dużo wie, dlatego obawiali się, że mając Rzymskie obywatelstwo może im poważnie zaszkodzić. Dlatego postanowili go zniszczyć, nakreślając go przed rzymskim namiestnikiem jako mąciciela, oraz rozsadnika wszelkiej zarazy i niepokoju w całym ówczesnym świecie (Dz 24:5).
Dzisiaj to samo spotyka każdego ucznia Chrystusa, który walcząc o prawdę (List Judy 1:3) musi się sprzeciwiać bezbożnym kaznodziejom, którzy zdobyli swoje pozycje dzięki sukcesji lub szkołom teologicznym. Znam wielu pobożnych ludzi, przeciwko którym ci ludzie zawiązywali spiski, gdy nie umieli ich uciszyć ani skorumpować pochlebstwami, tytułami ani mamoną. Tak jest zawsze, gdy człowiek zaczyna ujawniać nadużycia i bezbożne zapędy kościelnych elit, dla których kościół jest biznesem familijnym i miejscem realizowania swoich skrytych planów. Podobnie jest, gdy ktoś się sprzeciwia herezjom głoszonym przez ekumenicznych kolaborantów, którzy w większości zborów są traktowani jak święte krowy. Dlatego pobożne osoby, które „nie przyłączają się do większości i nie łamią prawa, fałszywie wystawiając im dobre świadectwo” (Wj 23:2), są nazywani w takich zborach krytykantami lub mącicielami rozbijającymi jedność zboru.
Bóg powołał Mojżesza, który był przez 40 lat szkolony na przywódcę i chciał służyć Bogu według własnych wyobrażeń. Jednak przez następne 40 lat Mojżesz przechodził pustynię na której Bóg go oczyszczał z cech przywódczych, które nabył w Egipcie, aby przez kolejne 40 lat mógł być sługą.
Bóg powołał także Dawida. Dawid zabił Goliata, więc był bardzo popularny i pewny siebie. Jednak zanim został królem, to musiał kilka lat uciekać przed Saulem. W ten sposób Bóg go oduczał polegania na sobie. Gdy Dawid zasiadł na tronie, to już wiedział, że o wszystko należy pytać Pana i że sam nie jest w stanie nic dobrego uczynić, bo wszelkie ludzkie myśli i wszelkie dążenia ludzkiego serca są ustawicznie złe (Rdz 6:5).
Bóg powołał też 12 apostołów. Żaden z nich nie kończył szkoły pastorów, nie pozwalał się nazywać przewodnikiem ani pastorem. Żaden apostoł nie uczył się też psychologii zarządzania. Każdy z nich najpierw musiał zostawić swoją pracę zawodową, po czym musiał się wyrzec religii swoich ojców i lądował na marginesie społeczeństwa. Każdy z nich musiał przejść ''pustynię'' i trudne doświadczenia, oraz stać się nikim w oczach świata, aby mógł być sługą Boga i finalnie oddać życie za Jezusa. Jak myślisz, czy jakikolwiek pastor lub przywódca religijny jest zainteresowany takim scenariuszem?
Pokorny sługa Dawid Wilkerson powiedział gdzieś, że: „droga od Bożej obietnicy do jej wypełnienia, zawsze prowadzi przez piec ognisty”. Właśnie tak wygląda Boża szkoła, którą musi przejść każdy, kto chce być sługą Chrystusa. To nie są studia teologiczne, szkoły dla pastorów ani kursy liderów, tylko wąska droga za Chrystusem, codzienne branie swojego krzyża i zapieranie się samego siebie. Ta droga wiedzie w przeciwnym kierunku niż wyobrażenia przywódców religijnych, poprawność polityczna i oczekiwania większości.
Spotkałem już wielu ludzi uważających się za przywódców zborów i nigdy nie rozumiałem dlaczego oni pozwalają, aby tytułowano ich per pastor, prezbiter czy biskup, gdyż w ocenie większości ludzi jest to typowy symptom wyniosłości i megalomanii. Zauważyłem też, że takim ludziom nigdy nie można ufać, bo mało który pastor wierzy prawdy biblijne, które mówią o mamony, uniżaniu się, pracowaniu na chleb własnymi rękami i poprzestawaniu na małym (org. na samowystarczalności) (1Tes 4:11).
Spotkałem też ludzi, którzy chcą uchodzić za proroków, ale ''nie jedzą chleba proroków'' i w zamian za honoraria lub uznanie ''prorokują'' ludziom to, czego oczekują od nich przywódcy religijni.
Poznałem też ludzi, którzy pod sztandarem ekumenii organizują szkolenia i pseudo chrześcijańskie konferencje, na których Jezuici i nieodrodzeni liderzy największych korporacji uczą cielesnych wierzących, jak ma funkcjonować Kościół i jak osiągać sukces wśród Bożego ludu. To są biblijne wilki w owczych skórach, a uczestnicy tych konferencji, to duchowi ślepcy, którzy nie odróżniają Świątyni Żywego Boga od piramid Egiptu, ani nauki apostolskiej od filozofii korporacyjnych. Dlatego unikaj ludzi, którzy mają jakiekolwiek religijne ambicje (Obj 2:6). Nowy Testament wyklucza religijne tytuły oraz trony dla przywódców, bo w Nowym Przymierzu jest tylko jeden Pan i Mistrz, Jezus Chrystus.
Dlatego unikaj ''nikolaitów'', którzy chcą panować nad Bożym ludem (Obj 2:6), bo Nowy Testament wyklucza religijne tytuły oraz trony dla przywódców, a w Nowym Przymierzu jest tylko jeden Pan i Mistrz, Jezus Chrystus. On ma plan dla każdej odrodzonej osoby i On powołuje do służby na podstawie udzielanych darów Ducha Świętego. Dlatego Boże powołania nigdy nie będą zależne od układów, wykształcenia, ludzkich talentów ani kreatywności - „aby zawstydzić mądrych i mocnych tego świata, i unicestwić tych, którzy czują się kimś, aby żaden człowiek nie chełpił się przed obliczem Boga” (1Kor 1:25-29).
W tym temacie polecam też:
Nowy Testament wyklucza religijne tytuły oraz pozycję przywódcy
wyświetl autora ⇒ | ||
wyświetl temat ⇒ |
wg DATY | KLIKAJĄC NA TEN NAPIS WYŚWIETLISZ TYTUŁY wg ALFABETU | wg AUTORA |
---|